piątek, 30 stycznia 2015

Trampki na śniegu

źródło

Wyszła z domu. Na zewnątrz leżał śnieg, który na szczęście tym razem nie trafił do jej butów, ponieważ miała zimowe kozaki. Także w ręce nie było jej zimno, bo nowe rękawiczki z jednym palcem nie tylko były wyłożone ciepłym futerkiem, ale jeszcze na dodatek to był najnowszy krzyk mody. Co z tego, że z H&M i po przecenie. Takie rękawiczki się ceni i już. Przeszła obok sklepu. Po raz pierwszy od dawna nie musiała wchodzić do środka by pomagać rodzicom w pracy tylko pójść do szkoły. Do szkoły, w której nie była ładnych parę dni. Gdzie mogła odwiedzić koleżanki, których dawno nie widziała. A koleżanki, były dla niej milsze niż wcześniej. Nic w tym dziwnego. Z najnowszym plecakiem z Monster High budzi się szacunek wśród 8 latek. Potem był obiad, do którego nie usiadła głodna bo miała w plecaku parę kanapek. Z wędliną. No i mały prezent od mamy. Kinder Niespodziankę, której zabawkę wymieniła na nowy ołówek, bo Julka miała dwa takie same. Po obiedzie pani czytała listę dzieci, które pojadą na wycieczkę do ZOO. Była taka szczęśliwa, że wreszcie zobaczy prawdziwego lwa. I te śmieszne małpy co się tak głaskają po futerkach. Uśmiechnięta wychodziła ze szkoły. Żegnała się z Julką i Kasią z którą lubiła siedzieć w ławce. W końcu była jej najlepszą przyjaciółką. 

A potem się obudziła. 

Wstała z łóżka i nałożyła trampki, które szybko przemokły na śniegu. Od razu udała się do sklepu, gdzie od kilku lat pracowali jej rodzice by móc opłacić czynsz. Nie poszła do szkoły ani dziś, ani nie pójdzie jutro. Nie nałoży plecaka z Monster High, bo to zbędny wydatek dla ludzi, ledwo łączących koniec z końcem. Kanapki zje z serkiem, bo wędlina jest za droga. Julkę i Kasie spotka może wieczorem, jak dziewczynki będą wracać z ZOO. Bilet do ZOO kosztował 10 złotych. 

Tyle co kilka obiadów. Dla niej i jej kilku braci.

 Więcej - klik 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz