Miesiąc temu internet huczał od opinii na temat filmu, które zelektryzował wszystkich. Połowa uznała go za największe dzieło kinematografii, a druga połowa się z nich śmiała (ciekawe, czy wiedziała kim był Grotowski?). Jak emocje opadły postanowiłam obejrzeć ten film. Z bardzo prostego powodu, ja po prostu oglądam bardzo dużo filmów. Bardzo różnych. Wiele lat po szaleństwie Zmierzchu poświęciłam 2 dni na obejrzenie 4 filmów o wampirach. Co ciekawe, moja tolerancja rosła z kolejną częścią od nagród Złotych Malin jakie otrzymał, ale obejrzałam. Mój świat się od tego nie zawalił a uwielbienie czosnku nie zmieniło. Podobnie było z tym filmem.
Jak wiecie, w polskiej i światowej kinematografii jest parę klasyków. Parę filmów, które zmieniły oblicze postrzegania tego co i dlaczego oglądamy na ekranie. Ale by ileśdziesiąt mądrych krytyków mogło wyłonić z milionów filmów i filmików to na czym potem się wzorują zastępy aktorów i reżyserów, musieli mieć z czego wybierać. Znacie Obywatela Kane'a? Oglądaliście Tam gdzie rosną poziomki? Znacie wszystkie części Obcego i Gwiezdnych Wojen? To są klasyki w swoich gatunkach. Takie filmy, o których ludzie będą się uczyć i oglądać za 100 i 200 lat. Grey wśród nich się nie znajdzie. Powstały lepsze i gorsze filmy erotyczne, który przy okazji premiery pokazywał każdy szanujący się portal. Intymność, 9 piosenek czy nawet Nimfomanka. Filmy na granicy pornografii, które łamały kolejne granice tabu. Tego co można pokazać na ekranie kina i tego co powinno pozostać na zawsze w odmętach RedTube'a. Grey powstał dla rozrywki. To bajka. Mamy księcia w helikopterze, przepiękny apartament i to coś. Marzy o tych mnóstwo kobiet na całym świecie. To że bajka nie jest tak prosta jak by się chciało dodaje tylko możliwości interpretacyjnych tym, dla których bieganie od pokoju zabaw do lotu szybowcem jest zbyt płytkie.
Nie czekam z niecierpliwością na kolejne części. Jak się pojawią to zapewne je obejrzę. Jako rozrywkę. A wszystkim tym, co wieszają psy na tym filmie narzekając jaki był zły polecam nie tracić czasu na rozpisywanie się nad poziomem Greya tylko obejrzeniem Mandarynek. W tym roku obok Idy były nominowane do Oscara ale na światowych festiwalach nie zdobyły tylu nagród co polski film i jego rosyjski konkurent. Zamiast psioczyć na rozrywkowy film romantyczny / obyczajowy jak zwał tak zwał poszukajcie czegoś ambitniejszego. Wszystkim to wyjdzie na dobre.